Na nizinie na Wilczaku przy głównej drodze stoi kaplica mszalna na pod
wezwaniem Najświętszej Marii Panny Wspomożycielki Wiernych. Kaplica ma
ciekawą bryłę architektoniczną i niemniej ciekawą historię spisaną ręką
ks. dr Władysława Bartonia. Wśród wielu informacji autor zawarł i tę,
jak narodziła się sama idea budowy. Otóż potrzebę taką zgłosiła jako
pierwsza pochodząca Wilczaka, a mieszkająca we Francji - Anna Przybyło.
Oto fragment jej listu, który napisała do ks. dr Władysława Bartonia i
Wojciecha Paściaka:
„…Leżałam w szpitalu we Francji już bez najmniejszej nadziei o życiu, nie chciałam się poddać operacji, bo myślałam, że nie wstanę więcej, (…) Ale siostra zakonna szpitala poparła moje modlitwy i wszyscy na sali odmówili różaniec na moją intencję (…) Po obudzeniu obiecałam ofiarować, co będę miała najdroższego, ale nigdy nie byłam bogata, żeby się czymś wywdzięczyć (…) We wojnę przyśniła mi się przepiękna Matka Boska i takimi mówiła słowami, jak zwykły człowiek: TA FIGURA NA BARTONIOWYM JUŻ SIĘ PRZEWRACA – TO MIEJSCE JEST ŚWIĘTE, KTOŚ MUSI ODNOWIĆ … PROSZĘ CIĘ POSTAW FIGURĘ LUB KRZYŻ”
Autorka listu przekazała na budowę kaplicy pół morgi pola, ale z tej darowizny niewiele by powstało, o czym pisze autor kroniki, gdyby sprawą nie zajął się Wojciech Paściak. Kiedy do kraju powrócił po wieloletnim pobycie w hitlerowskich obozach ks. dr Władysław Bartoń, Wojciech Paściak zwrócił się do swego siostrzeńca po radę i pomoc w tej sprawie. Ks. Wł. Bartoń zachęcał wuja, aby podjął się tego dzieła, a ten zabrał się energicznie do pracy. Ów plan mieszkańcy Wilczaka przyjęli z radością i entuzjazmem i już na jesieni zwożono kamienie na plac budowy, choć nie brakowało też sceptyków, którzy powątpiewali, aby rzecz ta miała się udać.
W maju 1949 r. rozpoczęto kopanie fundamentów, a następnie najęto za 6000 zł dwóch murarzy z Lecki, którzy wymurowali kaplicę. Całością robót kierował Wojciech Paściak, a przy budowie bezpłatnie pracowało wielu mieszkańców Wilczaka. Najwięcej godzin pracowali: Ignacy Cag, Józef Szczygieł, Józef Sowa, Piotr Dudek, Wiktor Ślęczka, Ignacy Rzeźnik i Paweł Piszcz.
W lecie 1950 r. ks. proboszcz błażowskiej parafii kanonik Józef Kruczek i ks. dr Władysław Bartoń dokonali uroczystego poświecenia tejże kaplicy. W następnych latach kaplicę otynkowano i wyposażano w meble i sprzęty liturgiczne. Jan Cag wyrzeźbił ołtarz, w którym umieszczono obraz Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych zakupiony w Krakowie przez ks. dr Bartonia. On także ofiarował do kaplicy kielich, ornat, albę i wiele pomniejszych sprzętów. Ks. proboszcz J. Kruczek ofiarował ornat i mszał. Mieszkańcy zakupili do kaplicy dywan, obrusy, konfesjonał.
Wyjątkowo uroczysty charakter miały odpusty na Wilczaku, na które przybywali goście z Woli Błażowskiej, Nowego Borku, Lecki, Białki, Makłuczki oraz z Błażowej. Nie brakowało też osób przyjezdnych z Warszawy, Środy Śląskiej, Wrocławia czy innych miejscowości. Byli to ci, którzy już opuścili swoje rodzinne strony i wyemigrowali z Wilczaka w odległe zakątki kraju za pracą i łatwiejszym, wygodniejszym życiem czy do szkół. Przygotowywano się też we wszystkich domach na przyjęcie gości, a dziewczęta od samego rana przyozdabiały kaplicę przygotowanymi dzień wcześniej wieńcami, a gromadzący się pielgrzymi i wierni śpiewali pobożne pieśni. Wielu, jak rodzina Bartoniów z Makłuczki, przybywało na odpust furmankami.
Pewną osobliwością był brak stałej daty odpustów. Mimo, że święto Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych przypada na 24 maja, to jednak uroczyste msze odpustowe urządzano głownie na wakacjach, kiedy ks. dr Władysława Bartoń - proboszcz dużej krakowskiej parafii dysponował czasem i kiedy przyjeżdżał tu razem ze swoimi braćmi, siostrami oraz z dalszymi krewnymi. I tak na przykład w 1956 r. msza św. odpustowa została odprawiona 24 czerwca.
W 1959 r. zmarł Wojciech Paściak, pod którego pieczą cały czas znajdowała się kaplica – człowiek, bez którego to dzieło by nie powstało. Aby kaplica miała właściwą opiekę powołano wówczas komitet kaplicy w skład, którego weszli: Franciszek Paściak syn Wojciecha, Władysław Rzeźnik, Józef Sowa, Wiktor Ślęczka.
7 sierpnia 1960 r. niezwykle uroczyście obchodzono 10-lecie poświęcenia kaplicy. Na uroczystość tę przybyli licznie wierni i dostojni goście. Przed mszą św. w asyście wiernych wprowadzono uroczyście relikwie św. Jana Bosko przywiezione z Przemyśla przez ks. Henryka Maternię. Mszę św. w asyście licznych kapłanów odprawił ks. dr Bartoń. Z tej okazji swoje dary przekazali ks. dr Józef Nęcek, który ufundował ornat czerwony oraz ks. Józef Cieślarz proboszcz z Przemyśla, który był fundatorem ornatu czarnego oraz komeżek.
Cztery lata później 9 sierpnia 1964 r. w uroczystościach odpustowych wzięła udział Anna Przybyło – ta, która, jako pierwsza poczyniła fundację na rzecz kaplicy. Przybyła z Francji, aby zobaczyć na własne oczy kaplicę, o której marzyła, która była dla niej tak ważną. Kaplica wyglądała jeszcze okazalej niż kilka lat wcześniej. Na początku lat 60. poszerzono ją tak, aby mogła pomieścić około 100 osób, doposażono w sprzęty liturgiczne i szaty. Wierni przybyli na święto wyjątkowo licznie z całej okolicy. Pośród zielonych łąk i pól pojawiły się też kramy z dewocjonaliami, a nawet z lodami.
Gdy dziś wędrujemy wilczakowską drogą widząc zaledwie kilka zamieszkałych domów, pusty budynek dawnej szkoły trudno wyobrazić sobie, że zaledwie pół wieku temu na łąkę ściągało mrowie ludzi, by modlić się, śpiewać religijne pieśni, a szkoła rozbrzmiewała gwarem i śmiechem dzieci.
Na podstawie Kroniki ks. dr Władysława Bartonia opracowała dr Małgorzata Kutrzeba
„…Leżałam w szpitalu we Francji już bez najmniejszej nadziei o życiu, nie chciałam się poddać operacji, bo myślałam, że nie wstanę więcej, (…) Ale siostra zakonna szpitala poparła moje modlitwy i wszyscy na sali odmówili różaniec na moją intencję (…) Po obudzeniu obiecałam ofiarować, co będę miała najdroższego, ale nigdy nie byłam bogata, żeby się czymś wywdzięczyć (…) We wojnę przyśniła mi się przepiękna Matka Boska i takimi mówiła słowami, jak zwykły człowiek: TA FIGURA NA BARTONIOWYM JUŻ SIĘ PRZEWRACA – TO MIEJSCE JEST ŚWIĘTE, KTOŚ MUSI ODNOWIĆ … PROSZĘ CIĘ POSTAW FIGURĘ LUB KRZYŻ”
Autorka listu przekazała na budowę kaplicy pół morgi pola, ale z tej darowizny niewiele by powstało, o czym pisze autor kroniki, gdyby sprawą nie zajął się Wojciech Paściak. Kiedy do kraju powrócił po wieloletnim pobycie w hitlerowskich obozach ks. dr Władysław Bartoń, Wojciech Paściak zwrócił się do swego siostrzeńca po radę i pomoc w tej sprawie. Ks. Wł. Bartoń zachęcał wuja, aby podjął się tego dzieła, a ten zabrał się energicznie do pracy. Ów plan mieszkańcy Wilczaka przyjęli z radością i entuzjazmem i już na jesieni zwożono kamienie na plac budowy, choć nie brakowało też sceptyków, którzy powątpiewali, aby rzecz ta miała się udać.
W maju 1949 r. rozpoczęto kopanie fundamentów, a następnie najęto za 6000 zł dwóch murarzy z Lecki, którzy wymurowali kaplicę. Całością robót kierował Wojciech Paściak, a przy budowie bezpłatnie pracowało wielu mieszkańców Wilczaka. Najwięcej godzin pracowali: Ignacy Cag, Józef Szczygieł, Józef Sowa, Piotr Dudek, Wiktor Ślęczka, Ignacy Rzeźnik i Paweł Piszcz.
W lecie 1950 r. ks. proboszcz błażowskiej parafii kanonik Józef Kruczek i ks. dr Władysław Bartoń dokonali uroczystego poświecenia tejże kaplicy. W następnych latach kaplicę otynkowano i wyposażano w meble i sprzęty liturgiczne. Jan Cag wyrzeźbił ołtarz, w którym umieszczono obraz Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych zakupiony w Krakowie przez ks. dr Bartonia. On także ofiarował do kaplicy kielich, ornat, albę i wiele pomniejszych sprzętów. Ks. proboszcz J. Kruczek ofiarował ornat i mszał. Mieszkańcy zakupili do kaplicy dywan, obrusy, konfesjonał.
Wyjątkowo uroczysty charakter miały odpusty na Wilczaku, na które przybywali goście z Woli Błażowskiej, Nowego Borku, Lecki, Białki, Makłuczki oraz z Błażowej. Nie brakowało też osób przyjezdnych z Warszawy, Środy Śląskiej, Wrocławia czy innych miejscowości. Byli to ci, którzy już opuścili swoje rodzinne strony i wyemigrowali z Wilczaka w odległe zakątki kraju za pracą i łatwiejszym, wygodniejszym życiem czy do szkół. Przygotowywano się też we wszystkich domach na przyjęcie gości, a dziewczęta od samego rana przyozdabiały kaplicę przygotowanymi dzień wcześniej wieńcami, a gromadzący się pielgrzymi i wierni śpiewali pobożne pieśni. Wielu, jak rodzina Bartoniów z Makłuczki, przybywało na odpust furmankami.
Pewną osobliwością był brak stałej daty odpustów. Mimo, że święto Matki Boskiej Wspomożycielki Wiernych przypada na 24 maja, to jednak uroczyste msze odpustowe urządzano głownie na wakacjach, kiedy ks. dr Władysława Bartoń - proboszcz dużej krakowskiej parafii dysponował czasem i kiedy przyjeżdżał tu razem ze swoimi braćmi, siostrami oraz z dalszymi krewnymi. I tak na przykład w 1956 r. msza św. odpustowa została odprawiona 24 czerwca.
W 1959 r. zmarł Wojciech Paściak, pod którego pieczą cały czas znajdowała się kaplica – człowiek, bez którego to dzieło by nie powstało. Aby kaplica miała właściwą opiekę powołano wówczas komitet kaplicy w skład, którego weszli: Franciszek Paściak syn Wojciecha, Władysław Rzeźnik, Józef Sowa, Wiktor Ślęczka.
7 sierpnia 1960 r. niezwykle uroczyście obchodzono 10-lecie poświęcenia kaplicy. Na uroczystość tę przybyli licznie wierni i dostojni goście. Przed mszą św. w asyście wiernych wprowadzono uroczyście relikwie św. Jana Bosko przywiezione z Przemyśla przez ks. Henryka Maternię. Mszę św. w asyście licznych kapłanów odprawił ks. dr Bartoń. Z tej okazji swoje dary przekazali ks. dr Józef Nęcek, który ufundował ornat czerwony oraz ks. Józef Cieślarz proboszcz z Przemyśla, który był fundatorem ornatu czarnego oraz komeżek.
Cztery lata później 9 sierpnia 1964 r. w uroczystościach odpustowych wzięła udział Anna Przybyło – ta, która, jako pierwsza poczyniła fundację na rzecz kaplicy. Przybyła z Francji, aby zobaczyć na własne oczy kaplicę, o której marzyła, która była dla niej tak ważną. Kaplica wyglądała jeszcze okazalej niż kilka lat wcześniej. Na początku lat 60. poszerzono ją tak, aby mogła pomieścić około 100 osób, doposażono w sprzęty liturgiczne i szaty. Wierni przybyli na święto wyjątkowo licznie z całej okolicy. Pośród zielonych łąk i pól pojawiły się też kramy z dewocjonaliami, a nawet z lodami.
Gdy dziś wędrujemy wilczakowską drogą widząc zaledwie kilka zamieszkałych domów, pusty budynek dawnej szkoły trudno wyobrazić sobie, że zaledwie pół wieku temu na łąkę ściągało mrowie ludzi, by modlić się, śpiewać religijne pieśni, a szkoła rozbrzmiewała gwarem i śmiechem dzieci.
Na podstawie Kroniki ks. dr Władysława Bartonia opracowała dr Małgorzata Kutrzeba